Strona Główna AMERYKANY.COM
Tylko prawdziwe amerykańskie bryki, palenie gumy, bulgot V8 i cruzowanie ku zachodowi słońca!

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum

Poprzedni temat «» Następny temat
Zloty i Spotkania Aut amerykańskich w Szwecji
Autor Wiadomość
Hesron 
DUŻE 4x4 :D


Wóz: GMC Suburban SLT 2500 7.4 V8 1996r.
Wiek: 34
Dołączył: 02 Mar 2014
Posty: 28
Skąd: Polska/Szwecja
Wysłany: 2014-03-06, 19:17   Zloty i Spotkania Aut amerykańskich w Szwecji

Witajcie na tej stronie znajdują się terminy ważniejszych oficjalnych spotkań w Szwecji
http://bigmeet.com/

Lecz najbardziej interesujący zlot odbędzie 3-5 LIPCA 2014 POWER BIG MEET
prawdopodobnie największy na Świecie (po za Ameryką) zlot Aut Amerykańskich z całego Świata.

Czy znaleźli by się zainteresowani?
Nie zawsze można zobaczyć ponad 20000 aut w jednym miejscu :D
_________________
Duża Moc, Prawdziwe Autko, dobry teren i pełne zbiorniki :D
 
 
 
aro 
as far as u can


Wóz: Corvette '79
Wiek: 39
Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 135
Skąd: Ujazdów
Wysłany: 2014-03-06, 20:23   

Power Big Meet to połowa atrakcji :twisted:
Zlot jest na Malar Campie 8-)

[ Dodano: 2014-03-06, 20:39 ]
Cześć osób zna mój opis PBM z 2010 roku z forum FKP, ale jak komuś się nudzi to może sobie poczytać...


"aro » N, 18 lipca 2010, 19:16
Po pierwsze poznałem nowe znaczenie słowa HARDCORE! :twisted:

W skrócie napiszę kilka słów jak to było, wiem, że część z chęcią przeczyta, a część ma totalnie w dupie i zleje ciepłym moczem podjarki bierkozaura... :wave:

Zdjęcia też dużo wyjaśnią, dlatego sam czekam na resztę publikacji... ja jakoś nie miałem czasu robić swoich :wtf:

Oczywiście to są moje odczucia uzupełnione po części opowieściami innych zlotowiczów, bo widocznie akurat byłem „niedostępny” lub wyłączony... Mogą kapkę odbiegać od prawdy ze względu na brak ogarniania czasowego i alkoholowego

Dzień 1, 06-07-2010
Tradycyjny wyjazd z wawy na noc z zakupionymi browarami na pierwszej stacji... trasa jak trasa... wypić browary i w kimę budząc się dnia następnego przed wjazdem na prom

Dzień 2, 07-07-2010
O 9 rano wjazd na prom, oczywiście profilaktycznie zakupiona łycha, spotkanie Aziego i Micho z ekipami. Szybka kimka na pokładowych leżakach pozwoliła zreflektować nam, że trzeba zaliczyć sklep, co skutkowało kupnem... łychy. Szybkie rozpicie w puszkach po coli zaowocowało chęcią zjedzenia jakiegoś czegoś... Moja osoba już wtedy poczuła, że jest dobrze... wracając z kibla postanowiłem, że warto by było się chwilkę zdrzemnąć, wykorzystując do tego korytarzowe siedziska. Po jakimś czasie budzę się szarpany przez jakiegoś pana z napisem SECIURITY, na szczęście chwilę później przybyła ekipa z odsieczą. Reszty promu nie pamiętam... w sumie nie wiem dlaczego. Tegoż samego dnia około 19 byliśmy w upragnionym kraju. Szybkie wymeldowanie z garażu pokładowego i można ruszać. Ekipa Aziego i Micho pognali szybko w siną dal zostawiając nas biednych w porcie Karlskrony. O dziwo następnych dziejów też nie za bardzo pamiętam... wiem, że zatrzymaliśmy się na stacji w celu uzupełnienia %%.

Dzień 3, 08-07-2010
Ogólnie jedyne, co pamiętam przez około 500 km Szwecji to stacja – siku, fajek i browar.
W końcu – dotarliśmy na MalarCamp, a był to gdzieś między 4 a 5 rano i co? Pierwsze CO nas przywitało to nawalona Szwedka, która ledwo co zminimalizowała się z jakiegoś Amerykana w celu siku, nic dziwnego by w tym nie było gdyby nie sikała 5cm od samochodu uwidaczniając nam swoje szwedzkie piękno... Zdziwieni tym widokiem zabraliśmy się za rozkładanie namiotów na zajętym dla nas - przez Jaro66 - miejscu (wielkie dzięki Jarek). Cóż więcej można było zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem? Pić dalej... i znowu głównym bohaterem/ką stała się łycha. Wziąwszy kolejnego litra Laudersa (był na przystępnej promocji – 2 litry za około 122 zł) poszliśmy zwiedzać Camp. Po ogarnięciu kilku rzeczy przycupnęliśmy na ławeczce w celu dalszej konsumpcji, w czasie, której poznaliśmy Szweda i jakieś dwie Szwedki, których imion oczywiście nie mogłem spamiętać. I tu wkracza janek z pierwszą interwencją, częstując naszych nowych znajomych – uwaga – polską kiełbasą (taką do jedzenia), która to była naszym zapasem na zlot. Po kilkunastu minutach okazało się ze 5 kilo kiełbasy da się szybko zjeść. Tak samo jak kiełbasa skończyłem się ja i... zdechłem na ławeczce. Oczywiście mój dobry kolega janek pomógł mi i mnie zostawił na tej ławce w blasku słońca.
Nagle, oszołomiony potokiem szwedzkich słów budzę się w bliżej nieznanym miejscu i czasie. Kątem oka zerkam i zauważam wielki zielony namiot, a przed wejściem znowu panowie z napisem SECIURITY... Poczekawszy chwilkę aż się przeludni postanowiłem jak to w polskim zwyczaju – spierdolić. Po kilku chwilach biegu okazało się, że na szczęście nadal znajduję się na MalarCampie i to całkiem niedaleko naszych namiotów. Okazało się również, że mamy godzinę około 18 tegoż samego dnia...(co było dla mnie wielkim zdziwieniem, bo przez kilka dni myślałem, że spędziłem tam noc) Jak się okazało reszta ekipy (beze mnie i janka) pojechała na 1 dzień zlotu PMB na lotnisku. Powróciwszy, opowiedziałem im wszystko i od tego momentu zielony namiot został okrzyknięty WYTRZEŹWIAŁKĄ i faktycznie miał taką funkcję (po kilku dniach obserwacji Campa okazało się, że panowie z ochrony przy pomocy Quadów i przyczepki robią objazdy i szukają zgonów do wywiezienia na wytrzeźwiałkę – mam tylko nadzieję, że nie byłem pierwszym gościem na tegorocznym Power Campie).
No i stało się - po pierwszym dniu okazało się, że pojechaliśmy z jankiem na PBM nie na PBM (ukłon w stronę Lorda). Wtedy również okazało się, że włożyłem (niestety tylko na 1 dzień) koszulkę lidera hardcore’u, bowiem po chwili okazało się, że janek zniknął i nikt z ekipy Jaro ani Azi i Micho go nie widzieli. Zasmucony tym faktem (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że janek mnie porzucił przy ławkach) poszliśmy go szukać. Chodząc po całym MalarCampie donośnie i chrypiącym głosem krzyczałem JANEK!, lecz prócz zdziwionych min Szwedów nie było odzewu. Uzgodniliśmy z całą eskapadą ratunkową, że pewnie sam się znajdzie wieczorem, jak zgłodnieje lub wytrzeźwieje. Myliliśmy się... niestety wieczór i noc musieliśmy spędzić w okrojonej 9 osobowej wersji standardowo przy butelce.

Dzień 4, 09-07-2010
Pierwsza noc miała wydawać się całkiem spoko, ale niestety... Szwedzi postanowili inaczej. Okazało się, że Szwedzi nie uznają czegoś takiego jak noc, po pierwsze noc trwa tam od 3 do 4 godzin patrząc na jasność nieba, a po drugie oni tam nie przyjechali spać! Muzyka, każdy chyba ją lubi, ale tak to tubylcy ją kochają. Wzmacniacze i głośniki dostawały szansę odpoczynku dopiero o godzinie 5 czy 6 rano i weź tu teraz zaśnij...
Skoro już się przebudziliśmy i wykonaliśmy pierwsze kroki sanitarne tego dnia postanowiliśmy, że trzeba jechać na lotnisko. I w tym miejscu pamięć mnie zawodzi i nie wiem czy janek przyszedł sam, czy został dopiero przywieziony przez Aziego, ważne jest to, że przeegzystował gdzieś u Szwedzkich znajomych gubiąc okulary, klapki i koszulkę(?) Stało się, straciłem koszulkę lidera hardcore’u na rzecz janka. Nie przejmując się tym wcale nasz lider zapakował się do Aziego i spółki i wyruszyli na 2 dzień PBM, my wiele nie myśląc poczyniliśmy tak samo. Idąc z polskim duchem ekonomicznym postanowiliśmy, że zostanę przeszmuglowany w bagażniku Cadillaca oszczędzając na tym wejściówkę. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Niestety ten dzień nie był dla mnie udany, bo poprzednia noc dawała mi się we znaki i niestety jedyne, co pamiętam z lotniska to bagażnik, snucie się za wszystkimi po alejkach SWAP MEETA i bagażnik... aaa jeszcze toi toi, który niestety nie był tak kulturalny jak u nas i było nasrane pod korek... Tegoż dnia przewidziany był przez organizatorów cruz przez miasteczko Vasteras, postanowiliśmy, że się przejedziemy i przy okazji opierdolimy coś na ciepło. Z jednej strony był to błąd, a z drugiej klimat, bowiem droga powrotna zajęła nam jakieś 3-4 godziny w korku, a było to zaledwie może 10 km...(Jaro nam się pochwalił, że jego Czardżer opierdzielił cały bak paliwa w korku) Klimaciarskie było to, że gdzie się nie obróciłeś to stała amerykańska fura z lat 50 do współczesnych, których nazw marek i modeli, nie to, że nie jestem w stanie powtórzyć, ale ich nawet nie znam. Mieszkańcy miasteczka wystawiali kanapy i krzesełka i grillowali przy ulicy. Ogólnie wszyscy wspominają zajebiście ten korek. Standardowo po powrocie coś wypiliśmy i próbowaliśmy usnąć przy muzyce do 6 rano. Janek jak już nas zdążył przyzwyczaić zniknął na noc pojawiając się raz na jakiś czas z nowymi opowieściami.

Dzień 5, 10-07-2010
Sobota, ostatni dzień zlotu. Po obfitym 4 godzinnym śnie skacowane mordy wstały. Niewiele myśląc ułożyli plan w kierunku ostatniego, 3 dnia PBM, zahaczając wcześniej stację benzynową. Jak to przystała na warunki PBM droga camp – stacja – lotnisko zajęła nam jakieś 2 godziny, w trakcie, których część ekipy postanowiła jednak zrelaksować się na zimnym jeziorkiem z piwem w łapie. Tak też poczyniliśmy. Eloo, Sasza i janek podreptali na lotnisko, reszta nad jezioro. Po tak mile spędzonym czasie spotkaliśmy się na campie. Wieczór jak wieczór czegoś trzeba było się napić i o dziwo był z nami janek. Większość standardowo piła łychę, ale wódki też nie zabrakło. Koło godziny trzeciej z moim ściemnianym kolegą jankiem postanowiliśmy zrobić ostatni obchód po MalarCampie. Wszystko szło gładko i czysto, ale w trakcie rozmowy z jednym Szwedem usłyszeliśmy zza pleców dziwne okrzyki. Odwracamy się a tu rozpędzony jak szwedzki łoś biegnie typ i zaczyna nas odpychać rycząc coś po ichniemu. Po chwili nadbiegło 3 następnych Szwedów i obezwładnili kolegę. Pan nadpobudliwy myślał, że jesteśmy jakimiś tam Norwegami, z którymi niedawno się „pokłócili”. Chwilę później wyjaśniliśmy całą sytuację i znaleźliśmy nowych towarzyszy do picia na następne 3 godziny. Głównie to, czego się od nich dowiedzieliśmy to zajebiste słowo (piszę tak jak słyszałem) IGYLKOTE, co znaczy po prostu jeż, jednak z jankiem uznaliśmy, że to bardzo istotne na tej wyprawie. O blasku poranka postanowiliśmy walnąć w kimę. 3 godziny później już znowu byliśmy na nogach gotowi do załadunku i wymarszu w stronę Uppsali.

Dzień 6-9, 11 do 14-07-2010
Niedziela była smutnym dniem, bo trzeba było opuścić tak hardcore’owe miejsce jak MalarCamp. Ruszyliśmy w stronę Uppsali, 4 największego miasta Szwedów. Ponieważ w naszej naturze nie leży zwiedzanie to obejrzeliśmy jakiś duży ceglany domek, na który mówią katedra i pojechaliśmy w stronę zachodzącego słońca, czyli na południe. Naszym celem była stolica – Sztokholm, ale po drodze trzeba było się gdzieś przekimać, więc przy pomocy zaawansowanej technologii GPS znaleźliśmy bardzo przytulne miejsce nad jeziorem i na dziko rozstawiliśmy namiot. Żeby nie wyjść z cugu napiliśmy się powoli kończących zapasów łychy i poszliśmy spać. Następnego dnia znaleźliśmy się w Sztokholmie gdzie po kwaterunku w Hostelu postanowiliśmy nawiedzić Tivoli Grona Lund Lunapark gdzie się zajebiście bawiliśmy na różnych atrakcjach tj:
http://www.gronalund.com/...ritt-Fall-tilt/
http://www.gronalund.com/...ktioner/Insane/
http://www.gronalund.com/...tioner/Extreme/
Zmęczeniem mocy zabawy postanowiliśmy w końcu w normalnych warunkach wziąć prysznic, napić się łychy/wódy i ruszyć w nocny Sztokholm. Następnego dnia zrobiliśmy spacerówkę po stolicy, aby około 17 ruszyć w stronę następnej dzikiej nocy w wiejskiej części Szwecji. Poranek ponownie przyniósł skacowane mordy tylko po to by ruszyć w stronę Olandi i słynnego mostu, przy którym to pomoczyliśmy nogi w ciepłym Bałtyku i ruszyliśmy na 21 do Karlskrony na prom. Prom był dla mnie zdziwieniem, nie tyle, że był duży, ale wybraliśmy odmienny rodzaj napitku. Wino. Genialna promocja(3 butelki), na której oszczędzaliśmy 12 koron (około 6 zł) pozwoliła nam na zakup 9 win na 6 osób. W błogim stanie położyliśmy się spać około 2 w nocy, co pozwoliło nam jedynie na 4,5 h snu. Następnie nastąpił wyjazd z promu, podział ekip, które jadą do domów i które zostają nad morzem. I tak zakończyła się nasza podróż do Szwecji. Niestety nasze palny, co do przyszłego roku nieco się zmieniły i postanowiliśmy, że nie zostaniemy dłużni Szwedom i przyszłym roku wrócimy z podwójną siłą, czyli własnymi kolumnami estradowymi, samochodami, które zrobią terror na paradzie/cruzie i będziemy przygotowania na hardcore, który tam się dzieje.

Czego się nauczyliśmy:
Nauczyliśmy się kluczowych słów szwedzkich: (wszystko pisane z pamięci)
Igylkote – jeż
Skoel – takie polskie na zdrowie
Sug min kuk – zrób mi laskę (Lord coś dla ciebie jak będziesz kiedyś w Szwecji)
Nauczyliśmy się, ze Szwedzi piją praktycznie tylko piwo, które ma szalone 3,5%
Istnieją ładne Szwedki, ale są rzadkością na MalarCampie (Sztokholm już lepiej wygląda)
To pozwolę sobie przytoczyć małą anegdotkę:
Siedzę sobie z Jowi przy toaletach czekając na naszego zlotowicza i patrzę, w końcu, doczekałem się!!!
Mówię:
-O kurwa, ale ładna Szwedka idzie!!!
<po chwili namysłu>
-Nie, to nie może być Szwedka
<pseudoSzwedka coś machnęła i poszła do toalety>
następnego dnia okazuję się być nadal ładną, ale Polką, a na dodatek siostrą Aziego, która jak sama przytoczyła tą zabawną scenkę. (Azi pozdrów siostrę)
Na zlotach są albo wypicowane fury, na których mucha nie siada, albo tzw. chrupki, w których są wbite siekiery, przyczepione doniczki, bagażniki zamykają się 20 kg łańcuchem, w których podróżuje 10 Szwedów wewnątrz i 15 na mace dachu i bagażniku, na których palą się ogniska i są przenośnymi głośnikami zlotu, z których leci praktycznie przez 24 godz. na dobę muzyka.
Power Big Meet to coś innego, niż MalarCamp, po części jedno jest spowodowane drugim, ale czymś zupełnie innym.

Pojechane na dwie fury:
Chevy Caprice:
Samba
Sylwia
Meggi
Janek
aro

Cadillac deVille
Jowi
Kasieńka
Krawcu
Sasza
Zbigniew

Wiem, że nie chciało Wam się czytać do końca, ale mnie to wali, ja miałem dużą frajdę z próby przypomnienia sobie i pisania na pewno nie wszystkich śmiesznych i hardcore’owych sytuacji.

Ooo

Właśnie sobie przypomniałem jak to pewnego pięknego dnia na MalarCampie z Jowi postanowiliśmy się pójść odlać. Po dotarciu i zobaczeniu kolejki do toalety postanowiliśmy odwiedzić pobliski las. Po przejściu około 10 metrów naszym zdziwionym oczom ujrzał się obrazek. Pięć metrów od drogi w niewielkich krzakach jakiś Szwed jechał od tyłu jakąś niewiastę. Pomyśleliśmy, że nie może nam to przeszkodzić w oddaniu moczu nieopodal ich... Jedyne, co się zmieniło gdy wracaliśmy to pozycja, bo to ona była teraz na górze.

Serdecznie dziękuję wszystkim za udany zlot i za przezajebistą zabawę.
"
_________________
The tendency is to push it as far as you can.
Vetta '79, cammed C4 LT1, anthracite wrapped, C5 front brakes for sale :roll: , or not?
 
 
Hesron 
DUŻE 4x4 :D


Wóz: GMC Suburban SLT 2500 7.4 V8 1996r.
Wiek: 34
Dołączył: 02 Mar 2014
Posty: 28
Skąd: Polska/Szwecja
Wysłany: 2014-04-06, 17:11   

hahaha :)
Wspomnienia zajebiste, myślę że po przeczytaniu tego znajdą się chętne osoby na wyjazd :) nie mogę się doczekać o ile szef da mi wolne aby tam pojechać. Kasę już zbieram podejrzewam ze kilka tys koron starczy :)
_________________
Duża Moc, Prawdziwe Autko, dobry teren i pełne zbiorniki :D
 
 
 
cobi 
Wspierający

Wóz: Dodge Magnum/Ltd Crown Viki
Wiek: 41
Dołączył: 08 Wrz 2013
Posty: 129
Skąd: Świnoujście/Gorzów
Wysłany: 2014-04-06, 17:12   

Na szwecję to ja mam bliżej niż w pl. Kilometr od chaty wjezdzam na prom i............... hehhehehehhe
 
 
Hesron 
DUŻE 4x4 :D


Wóz: GMC Suburban SLT 2500 7.4 V8 1996r.
Wiek: 34
Dołączył: 02 Mar 2014
Posty: 28
Skąd: Polska/Szwecja
Wysłany: 2014-04-06, 17:15   

cobi, zainteresowany? :)
_________________
Duża Moc, Prawdziwe Autko, dobry teren i pełne zbiorniki :D
 
 
 
cobi 
Wspierający

Wóz: Dodge Magnum/Ltd Crown Viki
Wiek: 41
Dołączył: 08 Wrz 2013
Posty: 129
Skąd: Świnoujście/Gorzów
Wysłany: 2014-04-06, 17:16   

Może :) Tylko jak sie dogadać z nimi tym pop......m językiem.
 
 
Hesron 
DUŻE 4x4 :D


Wóz: GMC Suburban SLT 2500 7.4 V8 1996r.
Wiek: 34
Dołączył: 02 Mar 2014
Posty: 28
Skąd: Polska/Szwecja
Wysłany: 2014-04-06, 17:23   

angielski/niemiecki to podstawa w tym kraju.
tacy do 30/40 lat to dobrze mówią po angielsku a starzy po niemiecku czasem mozna spotkać poliglotów którzy nawet rozumieją polski :)
_________________
Duża Moc, Prawdziwe Autko, dobry teren i pełne zbiorniki :D
 
 
 
cobi 
Wspierający

Wóz: Dodge Magnum/Ltd Crown Viki
Wiek: 41
Dołączył: 08 Wrz 2013
Posty: 129
Skąd: Świnoujście/Gorzów
Wysłany: 2014-04-06, 17:26   

Niemiecki ogarniam to dam rade.
 
 
cornholio01 


Wóz: Ford Mustang 95',Ford Expedition 98'
Dołączył: 26 Mar 2013
Posty: 343
Skąd: Lublin
Wysłany: 2014-04-06, 17:32   

całą skandynawia gada po angielsku.....................
 
 
 
aro 
as far as u can


Wóz: Corvette '79
Wiek: 39
Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 135
Skąd: Ujazdów
Wysłany: 2014-04-06, 17:51   

cornholio01 napisał/a:
całą skandynawia gada po angielsku.....................

dokładnie, wszyscy gadają po angielsku oni mają mają obowiązkowy obok szwedzkiego
_________________
The tendency is to push it as far as you can.
Vetta '79, cammed C4 LT1, anthracite wrapped, C5 front brakes for sale :roll: , or not?
 
 
Mareckiv8 
Mopar Fan


Wóz: Charger 73'
Wiek: 35
Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 54
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2014-05-13, 18:42   

Ja byłem na bigmeeet 2012 2013 :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: masakiera !!! POLECAM

i jak ktoś jedzie to się piszę !! :lol: w 100%
_________________
FACEBOOK - americancars.szczecin.pl
www.americancars.szczecin.pl
 
 
 
carlito 


Wóz: Camaro RS '92
Wiek: 42
Dołączył: 30 Maj 2011
Posty: 469
Skąd: Lublin
Wysłany: 2014-05-16, 18:25   

nyos jedziesz w tym roku znowu? :mrgreen:
 
 
nyos 
Wspierający

Wiek: 34
Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 1209
Skąd: Wild Wild West
Wysłany: 2014-05-16, 20:37   

Tak impala jade
 
 
carlito 


Wóz: Camaro RS '92
Wiek: 42
Dołączył: 30 Maj 2011
Posty: 469
Skąd: Lublin
Wysłany: 2014-05-16, 21:48   

haha hi to mi się podoba :D :mrgreen:
 
 
ntr 
Administrator
GM driver :-)


Wóz: '87 El Camino
Wiek: 43
Dołączył: 15 Paź 2006
Posty: 2311
Skąd: Lublin
Wysłany: 2014-05-19, 10:42   

hehehe dobre! :)
_________________
"Spalić gumę to nie grzech, ale jak grzech przyjemne!"
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group